CYKLE GRAFICZNE

To są małe, tzw. wolne grafiki, czyli prace nie mające charakteru użytkowego. Miedzioryty najczęściej odbijałem (i odbijam) na papierze czerpanym.

HEROSI

KRAJOBRAZY

POWAB

PORTRETY

Noc (POWAB) to moja pierwsza grafika „warsztatowa” w ogóle. Ta próbna w istocie praca — niemal „na poczekaniu” zrobiona prosta kompozycja z wyobraźni — została wykonana nieskomplikowaną metodą wycinania „na wylot” w niezbyt cienkiej plastikowej folii. Po przeniesieniu całości na lite podłoże, powstała płyta drukowa.

Linoryt Przechodniu powiedz… (HEROSI) to pierwszy „prawdziwy” linoryt. Niezadowalająco został odbity z powodu, zwykłych na początku, niedostatków warsztatu graficznego.

W grafice warsztatowej niesłychanie istotny jest aspekt techniczny, przykładem jest pierwszy z portretów, Spojrzenie (portrecik mego małego synka), i jednocześnie pierwsza moja praca w technice mezzotinty. Mezzotinta świetnie się sprawdza w takich przedstawieniach, ale — skuszony powszechną dostępnością i łatwością obróbki materiału — użyłem na płytę aluminium, i niestety, maksymalny nakład, jaki dało się z niej wycisnąć, to ok. 30 odbitek. Ta technika już z natury jest delikatna, a mezzotintowe ziarno bardzo wrażliwe, zarówno podczas pracy w nim, jak i w odbijaniu (na większe nakłady oczywiście najlepsza jest stal).

Jeszcze jedną próbę zrobiłem z aluminium, tym razem w technice linearnej — miedziorytniczej. To było Drzewko. Zobaczyłem to kalekie drzewo podczas jednego z rzadkich wyjazdów w moje rodzinne strony. Uderzył w nie piorun. Narysowałem je tam od razu, na miejscu, a w pracowni przeniosłem na płytę. Druk był tak trudny, że skończyło się na 15 odbitkach. Uzyskanie zadowalającej czystości białego tła okazało się niemal niemożliwe. Aluminium jest na matryce materiałem nie tylko zbyt miękkim, mało wytrzymałym w druku, ale i ciężko się z niego drukuje — bardzo trudno „rozstaje" się z farbą, przez co uzyskanie odbitek czystych, tzn. pozbawionych tzw. tonu, jest bez specjalnych dodatkowych zabiegów bardzo uciążliwe. Jeden egzemplarz z tego miniaturowego nakładu ręcznie pokolorowałem akwarelą, i ten pokazuję na reprodukcji.

Zanim ostatecznie rozstałem się z techniką mezzotinty, wykonałem jeszcze (do HEROSÓW) dwie prace z gladiatorkami, pierwszą w miedzi, drugą w stali. Materiały matryc były odpowiednie i typowe dla techniki, stąd i nakłady dały normalne. A zarzuciłem samą „czarną sztukę” dlatego, że choć bardzo efektowna, to jest zbyt „łatwa”. Przynajmniej dla mnie. Każdy temat w tej technice będzie wyglądał podobnie, a przecież szukamy w sztuce przede wszystkim wartości formalnych. Miedzioryt w tym zakresie pozwala na znacznie więcej… No i daje wielokrotnie wyższe nakłady. Okupione to jest niestety dużo większym wkładem pracy (w porównaniu mezzotinta wychodzi na stosunkowo szybką). Oczywiście, można też łączyć ze sobą na jednej płycie różne techniki i otrzymywać bogate, ciekawe kompozycje, ale z technicznego punktu widzenia wychodzi to źle — różnice w odporności na ścieranie poszczególnych partii matrycy mogą sprawić, że bardzo szybko poszczególne odbitki nakładu będą się znacząco różnić wyglądem, a czyż nie podważa swego sensu grafika warsztatowa w mininakładach, np. kilku tylko czy kilkunastu odbitek?

JW