strona główna drzewo wywodzenie biografie dociekania czytelnia archiwa_obce albumy biblioteka pomocne kontakt z autorem
 

BIOGRAFIE

MAMA Alina


 

STANKIEWICZ Alina, córka Zofii Dąbrowskiej z Raczkiewiczów i Mieczysława Kotarbińskiego, urodzona dnia 28 (23) sierpnia 1928 roku w majątku Stary Darew k/Baranowicz, jako trzecie dziecko Zofii a pierwsza i jedyna córka Mieczysława. Do wybuchu wojny zamieszkuje wraz z rodzicami w majątku Stary Darew w pobliżu Baranowicz. Babcia, Zofia Raczkiewicz mając dziewiętnaście lat jako panna rodzi córkę której nadaje imię Bronisława. Nowo narodzone dziecko wywiezione zostaje do siostry Raczkiewicza, mieszkającej w Nieświeżu. W księgach parafialnych zapisano iż jest to nie wnuczka Aleksandra Raczkiewicza a jego córka. Mając 22 lata, w 1923 roku Zofia wydana zostaje za mąż. Mężem zostaje o wiele od niej starszy mężczyzna o nazwisku Dąbrowski. Niedługo po ślubie młody małżonek ujawnia, że ma już czworo dzieci i potrzebna jest im troskliwa matka. Babcia Zofia uznaje, że nie nadaje się do takiej roli, tym bardziej że stan posiadania męża był przed nią pilnie skrywany. Zofia wraca do domu ojca. Małżeństwo się rozpada, lecz z uwagi na brak tolerancji środowiska na rozwody, nie zostaje formalnie rozwiązane. W rok po ślubie urodzi się córka, której nada imię Leokadia. W 1926 r. Zofia Dąbrowska zwiąże się uczuciowo ze znanym rodzinie sąsiadem, Mieczysławem Kotarbińskim i zamieszkuje w jego majątku Stary Darew. Pomiędzy nimi jest znaczna różnica wieku, ale nie ma innych przeszkód w tym by można spokojnie żyć, no może poza niechęcią pozostałych członków rodziny Kotarbińskich, nie akceptujących nieformalnych związków. Stąd brak jest kontaktów natury rodzinnej. W dniu 28 sierpnia 1928 roku na świat przychodzi Halina, córka Zofii Dąbrowskiej z Raczkiewiczów i Mieczysława Kotarbińskiego. Do września 1939 roku jest jeszcze jedenaście szczęśliwych lat. W międzyczasie starsze siostry Haliny, najpierw Bronia a potem Lola rozpoczynają naukę w szkołach w Baranowiczach. W trakcie nauki przebywają na stancjach. Do Darewa zjeżdżają na święta i wakacje.

ajątek liczący ponad 160 hektarów położony jest około 8 kilometrów od Baranowicz w kierunku na Mińsk. Zabudowania są nowe, odbudowane w 1923 roku, po wojnie z bolszewikami na starszych fundamentach rodowej sadyby. Duży dom z wygodami, odnowiony sad, w dole nieopodal zakole rzeki Szczary. Sielankowy krajobraz. W 1935 roku pojawiają się saperzy którzy rozpoczynają budowę umocnień obronnych. To tak na wszelki wypadek uspokajają się ludzie. Oficerowie nadzorujący prace mieszkają w domu dziadka Kotarbińskiego. To nie przypadek przecież w kampanii 1919 - 1921 jest w wojsku, zostaje ranny. To przez kontuzje ramienia zostaje przeniesiony do rezerwy. Mimo to stale awansowany na kolejne stopnie oficerskie. Pomiędzy dorosłymi biega mała dziewczynka, wszędzie jej pełno, wszystko jej wolno. Gdy rozpoczyna się czas nauki w domu pojawia się guwernantka. Ojciec ją hołubi, zabiera ją z sobą podczas wypraw do sąsiadów. Okazją są święta. Te bożonarodzeniowe często w swoim gronie gdy drogi są zaśnieżone i nieprzejezdne, ale święta wielkanocne zawsze wesołe, pełne gości. Babcię Zofię znano w okolicy z jej umiejętności kulinarnych. Już wtedy podejmowała gości bogatym szwedzkim stołem, bufetem obfitym, a potem biesiadą za stołem. Było w zwyczaju podejmować gości i składać rewizyty. W efekcie święta wielkanocne trwały i dwa tygodnie.

Serdecznym przyjacielem dziadka jest ksiądz Stanisław Szeplewicz (1902-1975),   sąsiad Stanisław Czyż. Przed wojną po stracie majątku zamieszkał na stancji u Kotarbińskiego w Darewie p. Kozłowski Aleksander. Kończy się lato 1939 roku. Jeszcze w sierpniu dziadek Mieczysław zostaje powołany do wojska. Otrzymuje przydział do Powiatowej Komendy Uzupełnień w Baranowiczach. Przewodniczy komisji wcielającej do wojska. Następuje wybuch wojny. Pułki stacjonujące w Baranowiczach wyruszają z koszar. Od czasu do czasu wpada do domu, by się przebrać, pocieszyć swoje kobiety. Nie ma krzepiących wieści. Zamiast nich, troska o to co ich czeka. Opowiada z łzami w oczach o poborowych w większości ze wsi stawiających przed komisją boso, w jednej koszuli i płóciennych portkach. Wcielonym brakować zaczyna umundurowania, broni, podstawowego wyposażenia. Przerwane zostają drogi zaopatrzenia. Z upływem wrześniowych dni pogłębia się chaos, napływają sprzeczne informacje. Pierwsze naloty niemieckich samolotów. Bombardują najnowocześniejszą, niedawno uruchomioną radiową stację nadawczą Polskiego Radia. Ale to nie Niemcy wkraczają do Baranowicz. Wiadomości dochodzące zza bliskiej wschodniej granicy budzą trwogę, aż to co nieuchronne nadchodzi wraz z siedemnastą kartką na wrześniowym kalendarzu.

ędąc posiadaczem ziemskim powszechnie znanym w okolicy, jest Kotarbiński narażony na śmiertelne niebezpieczeństwo. Zdejmuje mundur i w cywilnym ubraniu z Darewa jedzie do Baranowicz. Zatrzymuje się u znajomego właściciela kamienicy na ulicy Szosowej. Ulica Szosowa ciągnęła się od głównej ulicy Baranowicz tj. Szeptyckiego w kierunku ul. Jeziornej. Pozornie nic się nie dzieje, aż nadchodzi 24 września 1939 roku. Na dziedziniec kamienicy wchodzi dwóch enkawdzistów. Na ulicy zostaje młody mężczyzna który ich przyprowadził. "Mieczysław Kotarbiński, wy arestowany" . Nie stawia oporu. Jedenastoletnia Halina jest świadkiem aresztowania. Natychmiast biegnie do matki, która od 02.09.1939 r. przebywa w wynajętej u Żydów kwaterze pod adresem Jeziorna 6. Taki stan rzeczy jest później o tyle korzystny, że Zofia ma do zatajenia fakt kułackiego pochodzenia a właścicielka domu zatajała swoją żydowską narodowość. Prawie od razu Zofia stara się ustalić co się dzieje z Mieczysławem. Nigdzie nie uzyskuje żadnej informacji. Nigdzie go nie ma. W NKWD przy ul. Suwalskiej(?), Rosjanie stają się wrodzy, zaczynają grozić . Po około sześciu tygodniach Zofia w towarzystwie dwóch starszych córek, na posterunku sowieckiej milicji rozpoznaje okazane jej osobiste rzeczy należącego dziadka Kotarbińskiego. Są tam min. ozdobne grawerowane spinki od koszuli, zegarek z dewizką i jeszcze parę drobiazgów. Bez wdawania się w dyskusję usłyszały: "Wasz muż ubit banditom, a my ich ubili" .Nigdy nikt z rodziny już go nie widział. Rozpacz, strach, beznadzieja, brakować zaczyna środków do życia. Do Darewa już nie wracają. Dzięki temu unikają wywiezienia na Sybir.

Ten los spotkał młodą Juniewiczową, kuzynkę wywieziono na Sybir. Opuszczony majątek wkrótce zostaje splądrowany i ograbiony. Wiosną 1940 roku bolszewicy rozbierają zabudowania domostwa i z części pozyskanego materiału budują w Baranowiczach budynek szkoły, który podobno stoi do dzisiaj. Babcia Zofia miała jednego brata, Aleksandra Raczkiewicza starszego od niej o rok, który nie mogąc przejąć majątku po ojcu musiał szukać innego zajęcia. Znalazł zatrudnienie w Poczcie Polskiej i przed wojną był naczelnikiem urzędu w Baranowiczach. Zmobilizowany w 1939 roku dostał się do niewoli niemieckiej. Jego też zabrakło w tym ciężkim okresie. W oflagu przesiedział do końca wojny. Przed wojną był żonaty. Jego żona Janina(?), nie mogąc doczekać się powrotu męża z wojny, związała się z "czerwonoarmiejcem" . Raczkiewicze mieli jednego syna o imieniu Zbyszek. Los ZBYSZKA Raczkiewicza nie jest znany. Po wojnie Janina podobno pozostała na Białorusi. Aleksander po powrocie z niewoli osiadł w Jaworze , gdzie później ponownie ożenił się z Władysławą Chalimoniuk. Nie mogąc mieć więcej dzieci w 1963 roku Raczkiewicze adoptują dziewczynkę, Jadzię, która z nimi zamieszkuje. Była od nich wiadomość, że wydają córkę za mąż. Aleksander zmarł w Jaworze 19 listopada 1984 roku.

kres okupacji udało się kobietom przeżyć, tułając się po wynajętych kwaterach u życzliwych znajomych. W 1945 roku jako pierwsza do Polski. Potem repatriowała się Zofia wraz z córką Haliną. Pierwszym etapem podróży był Augustów, bo jak sądzono stąd może być bliżej do domu, a później losy przywiodły je do Kętrzyna. W wyniku przeżyć wojennych Zofia po przebytym ataku serca zmarła 24 maja 1948 roku i została pochowana na cmentarzu w Kętrzynie. Halina zamieszkuje razem ze swoją siostrą i jej mężem Kazimierzem Lemankiem. Rozpoczyna pracę w ZEOMIE (obecna nazwa to Zakład Energetyczny). Wychodzi za mąż za Waldemara Stankiewicza i zamieszkuje wraz z teściami w Kętrzynie przy ul. Poznańskiej 3, a później pod numerem 9 na tej samej ulicy. Najstarsza siostra Haliny, Bronisława usiłując ratować rodzinę przed represjami i wywózką w głąb Rosji, wychodzi za mąż za spolszczonego Białorusina, Włodzimierza Sozanowicza. Do Polski na stałe nie przyjechała. Małżeństwo to nie miało potomstwa. Bronisława umarła 31 grudnia 1977 roku i została pochowana na Cmentarzu Polskim w Baranowiczach. Druga z sióstr, Leokadia przybywa do Polski przed matką. Po wyjściu za mąż w 1946 roku na świat przychodzi syn Lucjan (8 października), a 12 lutego 1950 roku Adam. W latach pięćdziesiątych Lemankowie przenoszą się do Mrągowa. Później małżeństwo to rozwodzi się. Leokadia wychodzi ponownie za Ryszarda Mońka i zamieszkują w Bartoszycach. Kazimierz żeni się z Heleną z którą mieszka do chwili śmierci w Olsztynie. Umiera w 1997roku i jest pochowany na cmentarzu w Mrągowie. Rodzice Mieczysława Kotarbińskiego nie byli osobiście znani dla Haliny. Pochowani byli na cmentarzu w Darewie jeszcze przed wojną. Groby ich przykrywają dwie duże płyty z czarnego granitu. Losy pozostałych członków rodziny Kotarbińskich nie są do końca znane. Wynika to z faktu, że Kotarbiński wiódł żywot z Zofią bez oficjalnego ślubu, co było uważane za fakt nie wymagający nagłaśniania. Rodzice Zofii z Raczkiewiczów byli też posiadaczami ziemskimi. Niestety ojciec Zofii miał słabość do hazardowej gry w karty. Po przegraniu majątku około 1934 roku zamieszkał u swojej siostry w Kaczanowicach. Pochowany został w Nieświeżu. Jego żona zmarła i została pochowana w Baranowiczach.
 


Baranowicze
Co.A not yet avaliable
The town received it's Magdeburg rights in 1919. 
Short Description/History
 Currently situated in the Eastern part of Belarus
The town of Baranowicze, in the Nowogrodek district of Byelorussia was founded in 1883. As a relatively new town, Baranowicze was 
built according to modern planning, with wide streets crossing at right angles. The town developed rapidly, with a population of 30,000
 at the outbreak of the Second  World War.  Situated  at  the  hub of  railroad  lines   the north-south from Wilno to Lwow, and west-east 
from  Warsaw  to  Moscow   Baranowicze held  considerable strategic importance. Thus it was a site of wide-ranging economic activity 
and  a center  of  commerce  and  light  industry.  The   abundance  of  surrounding  forests  contributed  to  the development  of  various 
branches  of  the  lumber  industry.  The presence of  Polish Army  bases along the Russian border stimulated commercial opportunities 
in supplying  goods and  services for the army.  The Poles were a minority among the local population of Russians and Byelorussians, a 
large percentage  of  the  population  being  Jews.  From an economic  standpoint the Jews were relatively prosperous, with an array of 
institutions typical  of  an established  Jewish  community.  There were synagogues, charity and welfare funds, an orphanage, homes for 
the elderly, hostels and soup kitchens for the needy, and more. 
Baranowicze  was  the  seat  of  learning and culture for it's inhabitants. In the commercial realm, it offered such modern institutions as 
cooperatives, mutual  aid  funds,  craftsmen's  and  tradesmen's  organizations,  and banks.  In  the  political-public  sphere,  there  were 

political  parties  and  youth movements, an  independent system  of education, gymnasia [high school] In all, the town offered a wealth 

of  cultural,   public  and  political  activities  across   a  wide  spectrum.  In  the  period  between  the  two  World  Wars  (1920  -  1939), 

Baranowicze  was under  Polish rule.  In September 1939,  the Red Army i nvaded the territory, commencing the Soviet occupation. With 

the  German  attack on  the Soviet  Union on June 22, 1941,  the German army  poured  into  the  area.  Within five days, Baranowicze was 

conquered.  At the start of the city's occupation  by the Germans there were some 12,000 Jews living there, of whom about three thousand 

were refugees from Western Poland. 

 

 

Krótki rys historyczny (tłumaczenie)

becnie Baranowicze znajdują się na terenie Białorusi. Baranowicze, w obwodzie Nowogrodek zostało założone w 1883. Jest stosunkowo nowym miastem, zbudowanym według nowoczesnego planu, z szerokimi ulicami i skrzyżowaniami pod kątem prostym. Miasto rozwinęło się szybko, i przed wybuchem Pierwszej Wojny Światowej liczyło 30 000 mieszkańców. Umieszczone na skrzyżowaniu linii kolejowych Wilno - Lwów i Warszawa - Moskwa, Baranowicze miały duże znaczenie strategiczne. Dzięki temu było miejscem aktywnej działalności gospodarczej, centrum handlu i przemysłu lekkiego. Otaczające lasy sprzyjały rozwojowi różnych gałęzi przetwórstwa przemysłu leśnego. Zlokalizowane jednostki wojskowe garnizonów Wojska Polskiego wzdłuż granicy z Rosja Sowiecka, przyczyniały się do aktywności handlowej i usługowej. Ludność Polska była w mniejszości. Znaczny procent ludności stanowili Żydzi i ludność miejscowa mówiąca po białorusku i napływowa z Rosji. Ludność żydowska aktywna zawodowo, wsparta dobrze prosperującym zapleczem instytucji typowych dla społeczności żydowskich. Były synagogi, instytucje dobroczynne, fundacje pomocowe, sierociniec, domy dla ludzi starych, schroniska dla bezdomnych i stołówki dla ubogich. Baranowicze były ośrodkiem nauki i kultury. W handlu oferowały takie nowoczesne instytucje jak organizacje spółdzielcze, wzajemne fundusze pomocowe rzemieślników i kupców, oraz banki. W polityce aktywność przejawiały przedstawicielstwa partii politycznych i ruchów młodzieżowych, niezależny system edukacji, gimnazja, szkoły średnie i inne. Miasto oferowało szerokie spektrum możliwości w kulturze, działalności społecznej i politycznej . W okresie między dwoma wojnami światowymi ( 1920 - 1939) , Baranowicze były pod administracją Polską. We wrześniu 1939, Armia Czerwona najechała Polskę, wprowadzając swoją okupację. Niemiecki atak na Związek Radziecki 22 czerwca1941, spowodował zajęcie tego terytorium. Po pięciu dniach Baranowicze zostały zdobyte. Na początku okupacji niemieckiej w mieście żyło około 12 000 stałych mieszkańców pochodzenia żydowskiego i około 3 000 uciekinierów z zachodnich terenów Polski.


 

 

Works from D.Levin titled:" The Lesser of Two Wils. Eastern European Jewry under Soviet Rule 

1939 -1941, Philadelphia, pg. 34."When the Red Army was entering Baranowicze, Jews were kissing their 

dusty boots. Children were running to the parks and were picking flowers and were throwing them at the 

soldiers. Red flags were flown in the blink of an eye and the whole town was cowered in Red."


" Gdy  do  miasta  Baranowicze  wkraczała  Armia Czerwona, Żydzi całowali zakurzone buty żołnierzy. Dzieci 

pobiegły  do parku,  narwały kwiatów i zasypały nimi żołnierzy.  Czerwone  flagi znaleziono w mgnieniu oka i 

cale  miasto  zostało  zalane  czerwienia". Wieki  matematyk polski żydowskiego pochodzenia profesor Hugon 

Steinhaus zaskoczony i rozgoryczony postawa Żydów pisał:" ...biedota  żydowska, która wyległa na spotkanie 

bolszewików  ustrojona w  kokardy i gwiazdy czerwone, aż budziła śmiech oficerów rosyjskich. Inni rozbrajali 

oficerów polskich  i  na wyścigi  donosili  rosyjskim  żołnierzom  z  niebieskimi  otokami,  gdzie są mieszkania 

oficerów,  adwokatów,  lekarzy  i  księży.  Gdzie  się  ukryli  burmistrz  i  rajcowie.  Inni jeszcze całowali tanki 

sowieckie i głaskali lufy tak, jak pewnie nigdy nie głaskali własnej Salci." patrz H.Steinhaus, 

Wspomnienia  z  Polski,  str. 192.  Jeśli taka była postawa " sąsiadów" gdy Polska od zdradzieckiego ciosu ze 

wschodu  ginęła,  to  pomyśl,  czy rodziny  tych,  których " żołnierze  z  niebieskimi otokami"( NKWD) zabrali 

a  później  nie  powrócili nie pałali żądzą odwetu? Podałem Ci dwa źródła, jest ich więcej i co dziwne jest dużo 

obiektywnych  opracowań historyków  żydowskich zarówno  tych z USA jak i tych z Izraela.  Niestety, są teraz 

spychani na margines i dotyka ich ostracyzm towarzyski i intelektualny.  Ale prawda  wyjdzie na  jaw,  tak jak 

wychodzi na jaw prawda o Morelu,  Wolinskiej,  Stefanie Michniku, Bermanie. Teraz dla prawdy obiektywnej 

" nie ma pogody". Nie oceniaj  zbyt  krytycznie  pozostałych  wypowiedzi,  bo  dla tych ludzi prawda jest także 

ważna, a tu pojawiają się glosy aktywisty organizacji "Nigdy więcej", którzy na swych stronach bójkę kibiców 

kwalifikują  jako antysemickie wybryki.  Jak widzisz, Ci młodsi walczą tak jak " poszukiwacze antysemityzmu 

bez Żydów".  Tylko, ze " poszukiwacze" otrzymują  skądś  środki i pytanie kto  tymi  słabymi łebkami" rządzi i 

dlaczego?


Biblioteka Kresowa Potyczek z genealogią kontakt