Długi weekend w Augustowie - nasze wspomnienia




Pewnego dnia postanowiliśmy z grupą z pojechać do Augustowa na jezioro popływać na omegach. Pierwszego dnia bałem się przechyłu łodzi wiedząc że łatwo można ją wywrócić. Było z nami czterech sterników, którzy nas uczyli pływać. Sam nie wiedziałem, że to takie proste to pływanie na omedze. Tylko trochę z tymi kierunkami wiatru było trudno. Drugiego dnia wzięliśmy na żaglówkę prowiant i w trakcie pływania spłynęliśmy na wyspę zjeść obiad. Wróciliśmy do domu, poszliśmy pograć w piłkę przy hotelu. W ostatni dzień musieliśmy zaliczać węzły. Gdy wróciliśmy z męczącego rejsu zrobiliśmy sobie ognisko za hotelem. To była bardzo fajna przygoda i przygotowanie do patentu na żaglówkę. Bardzo dziękuje wychowawcy za tę wycieczkę i dla instruktorom za to że czegoś nas nauczyli. Patryk,14 l, SOW


W długi weekend majowy była wycieczka do Augustowa na żagle. Grupa z Zakopanego i grupa z Ośrodka mimo męczącej podróży w pociągu w ten sam dzień wybrała się na jezioro, gdzie dobrze się nam razem pływało. Mieliśmy jednak mały problem bo jeden załogant drużyny bał się pływać. Mimo to że drugi dzień pokonał strach postanowił że będzie pływał dalej. Każdy się cieszył, że pokonał swój strach. Wiatry nam dopisywały, była fajna zabawa, każdy mógł prowadzić łódkę, każdy wiele się nauczył, Mieliśmy czterech sterników, którzy nam dużo pokazali i pomagali uczyć się węzłów. Pływaliśmy po jeziorze Białym, Necko i kanale aug. W ostatni dzień pływania nieźle każdy zmókł .Mimo tego każdy chciał pływać dalej, co ucieszyło sterników, że maja takie dobre załogi. Pływaliśmy na omegach. Mimo tego się, że fajnie się pływało i fajnie spędziliśmy czas, musieliśmy już wracać. Mamy taką nadzieję, że jeszcze popływamy tylko musimy na to zapracować. Dziękujemy. Grześ i Dawid, 15l, SOW


Wyjazdy z chłopakami zawsze owocują nowymi doznaniami, szalonymi przygodami i ich nieposkromioną pomysłowością. Dodając do tego żaglówki, jeziora i wiatr - możemy oczekiwać nieprzeciętnych sytuacji i zdarzeń. Tworzymy tu jedną grupę - mimo, że niektórzy czują się osamotnieni czy zagubieni. Wspólny cel, zabawy i działania ułatwiają wspólną pracę nad naszymi charakterami. Z jednakowym pożytkiem dla nich, jak i dla samych wolontariuszy. Konieczność współpracy wszystkich członków grupy pod żaglami i przy sterze buduje, rozwija i daje satysfakcję. Wiatr wiejący prosto w twarz, fale odbijające się od burt - żeglarski klimat udzielił się wszystkim - nawet najbardziej obawiających się wodnego żywiołu. Najbardziej cierpliwych z równowagi wyprowadzał nieprawidłowy balast, czy niespodziewanie nadchodzące szkwały, przypałami zwane. Czas spędzony nad jeziorami, w�ród drzew i słońca jest najlepszym sposobem rozwinięcia zamiłowania do tego sportu. Wieczorne ogniska, gra w piłkę i znajomo�ci z innymi turystami zamykają obraz żywota naszych szalonych żeglarzy. Każdy z nas, kończąc tą weekendową przygodę, z Augustowa wyjeżdżał z energią i niecierpliwo�cią, oczekując kolejnego spotkania. Nad spokojnym i opustoszałym jeziorem pozostały cząstki naszych serc i wspomnień. Czemu nas tam nie ma, nad płynącą miodem rzeką... Andrzej,17l,wolontariusz


Jak mi się podobało na żaglówkach? Było świetnie. Ogółem pływało się ekstremalnie, podobało mi się to, że jeden z wychowanków przełamał się pomimo, że nie umie pływać. Dobrze było z tego powodu, że wszyscy próbowali się starać, żeby wyszło to jak najlepiej. Wszyscy sternicy próbowali nam jak najlepiej pokazać, jak się pływa żaglówką, z każdym sternikiem dało rady porozmawiać. Pogoda nam przez większo�ć czasu dopisywała i to mnie bardzo cieszyło, cieszyło mnie też to, że robiliśmy w nocy ognisko bo przy tym była dobra atmosfera. Pierwszy raz byłem na żaglówkach bo nie miałem nigdy okazji pływać. No i kończę tą krótką napisaną wypowiedź. Mogłoby się to powtórzyć. Rafał,17l,SOW


Losowo wybrane zdjecia
z galerii