Relacja z wyprawy w okolice Czerska, Kaskadę Rzeki Słupi oraz na Górę
Rowokół w Słowińskim Parku Narodowym, która miała miejsce w dniach 5-8
Augusta Roku Pańskiego 2007.
O godzinie 0600 Kachna i ja wystartowaliśmy z Elbląga do Dzierzgonia i dalej
na przeprawę promowa do Gniewu w Janowie. Niestety ku naszemu olbrzymiemu
zaskoczeniu, mimo katastrofalnych powodzi w ostatnich tygodniach na
terytorium Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, okazało się, ze zarówno prom w
Janowie jak i ten w Korzeniewie nie kursuje ze względu na niski stan wód
Wisełki. Wtedy zrozumieliśmy, że po 90 przejechanych kilometrach zamiast 30
kolejnych czeka nas 100. Na szczęście nieopodal (czyli jakieś 40 km dalej) w
Kończewicach znajduje się most. Dzięki temu w rozsądnych godzinach
wieczornych dotarliśmy do Czerska. Tam niejaka Aga R. przyjęła nas gościnnie
na swych włościach.
Kolejny dzień, już z Agą w ekipie, zaczęliśmy od wyprawy do "Fiutkowa",
gdzie znajduje się największy polski akwedukt (o którym poczytać można
tutaj), a następnie pojechaliśmy do miejscowości o tajemniczo brzmiącej
nazwie Mylof (widać głupie nazwy są zaraźliwe [: ), gdzie znajduje się
zbiornik retencyjny i jedna z najstarszych zapór w Polsce z elektrownią
wodną i hodowlą pstrąga.
Później wylądowaliśmy w
Leśnie koło Brus gdzie znajduje się rezerwat
lichenologiczno-archeologiczny. Rezerwat obejmuje kamienne kręgi i
cmentarzysko kurhanowe z I - II w. n.e. (z licznymi kurhanami) oraz
cmentarzysko grobów skrzynkowych z V-III w. p.n.e. (epoki brązu i okresy
późniejsze). Może nie ma tam takiego kosmosu jak w Odrach, ale jest to jedno
z nielicznych tego typu zachowanych miejsc na Pomorzu.
Przejażdżkę tego dnia zakończyliśmy nad Jeziorem Sumino, niedaleko Sulęczyna.
Rano podjechaliśmy obejrzeć kręgi kamienne w Węsiorach (które są opisane
przy okazji jednej z
poprzednich wypraw), a następnie pojechaliśmy na
Kaskadę Rzeki Słupi gdzie znajduje się szlak zabytkowych elektrowni wodnych.
Więcej info można znaleźć
tutaj, stąd nie będziemy się szczególnie wdawać w szczegóły (ale warto
przeczytać... klikać, klikać, jest tam fajna mapka).
Pierwszy obiekt na naszej trasie –
Elektrownia Struga w Soszycy – jest podobno najstarszym wciąż
funkcjonującym obiektem hydrotechnicznym w Europie. Turbina z 1896 r., ze
stoczni Schichaua w Elblągu działa do dnia dzisiejszego, podobnie jak
generator AEG z 1920 r.
Elektrownie można zwiedzać od 1000 do 1500 jednakże dojazd do nich nie jest
tak dogodny jak do tych na Raduni (patrz:
tutaj) stąd fotek nie mamy zbyt wiele. Z kolei elektrownie na Raduni
można oglądać „od kuchni” po wcześniejszym telefonicznym uzgodnieniu
odwiedzin (poza muzeum na elektrowni w Rutkach).
Obozowisko rozbiliśmy niedaleko Słupska, w Skarszowie Dolnym (tam też jest
elektrownia) (pełen szacun dla ludzi, którzy tam mieszkają :P bo jest to
miejsce, do którego prowadzi "prawie żadna" droga).
Rano podjechaliśmy do Słupska, gdzie zjedliśmy śniadanie. Miasto, jak
zapewne wiedzą Ci, którzy je już odwiedzili, jest przepiękne. Warto
zatrzymać się tam na dłużej.
W tamtejszym skarbcu wymieniliśmy poczciwe złotówki na miejscową walutę – „4
Słupie”, którą było można handlować do końca września w wybranych lokalach
na terenie Suoopska i zaprzyjaźnionej Ustki.
Słupsk jest wymarzonym miejscem dla rowerzystów, bo ścieżki rowerowe są tam
niemal wszędzie (poza starą ciasną zabudową, gdzie oczywiście nie ma miejsca
na rozbudowę dróg, ale nawet tam są znaki zezwalające oficjalnie rowerzystom
poruszać się po chodnikach).
Ze Słupska udaliśmy się do miejsca wieńczącego naszą wyprawę, a mianowicie
na Górę Rowokół, skąd rozpościera się cudowny widok na Słowiński Park
Narodowy.
Powrót pociągiem ze Słupska udał się nam niestety tylko do Malborka. Stamtąd wieczorną porą podjechaliśmy jeszcze do Elbląga i zakończyliśmy wyprawę z 520 kilosami na liczniku.