Virgin Mary Cheese

Na porodówce dużo rodzi się dzieci, mówią że to znak
nadchodzącej wojny trzeciej światowej i spadku cen.
Jak błogo patrzeć z chmur, z góry na światełka mrugające
przedświąteczną choinkę. Tu pan Zacharow żyd polski
który bardziej Polakiem jest niż niejeden Polak waleczny,
który walczył o swoją wałówkę gdy bohaterskie ZOMO
grzało ręce przy koksownikach nie przewidując odwilży,
a władza jednak po latach dała coś z siebie więcej.

Niejeden od socjotechniki stał się bioenergoterapeutą,
i daje sobie radę, dziś znakomicie, gdy z wyżyn konsumpcji
spadają obżarte stada niedzielnych leniwych lemingów.
Jesteś jak błogosławieństwo dla alkoholika,
jak balsam pomorski dla duszy w cenie trzynastu złotych
dziewięćdziesięciu dziewięciu groszy, oto tost twój
sprzed dziesięciu lat uśmiechnięty, z podobizną odciśniętej
śniętej matki boskiej co zrasza dzień każdy,
niebywałe czyni cuda wygranych na loterii.

Kup mnie na eBayu za dwadzieścia dwa tysiące dolarów.
Tną ceny - lecą na łeb na szyję, wpadają w pierwsze światło,
łono pierwsze, w błogosławioną materię obfitą w kalorie,
w waszą matkę która dobrze robiła waszemu ojcu laskę.

 


 

 

 

Index wierszy