święto Sigi

razem wybierzmy się w podróż do odległego timbuktu.
nieznanego interioru, który gdzieś między sahelem.
równikowym lasem, a piaskowymi wydmami, żółtozłotym
amarantowym piaskiem kropelki wody zbiera z mgły.
kolczaste krzewy czarnego lądu, rzeka niger w zakolu.
to nic że jest nam stąd daleko, jak do krainy oceanii
wysp papui-nowej gwinei. wspiąć się na płaskowyż
bandiagara, gdzie wioski tellemów ze ścian urwiska,
wyrastały domów termitierą przepastnego płaskowyżu.
po linach w cmentarzysko życia, które odeszło stało
się skorupką, świętym naczyniem w którym pokarm
pożywano, umieli ponoć latać oni w przestworzach.
biesiada, uczta, piwo z prosa w tańcu upamiętniając
przodków w obrocie gwiazd raz na sześćdziesiąt lat.

 

 


 

 

 

Index wierszy